Bardzo ciężko jest zabrać się do jakiejkolwiek formy tworzenia – można by powiedzieć przełamać „kanon” codzienności (szarego dnia) by począć z siebie coś słonecznego. Ludzie mają potrzebę zajmowania się literaturą, formowania myśli na piśmie tak w ogromnej mnogości.
Czasem zniechęcam się na samą myśl, iż zginę pośród tych słów, że wszystko co miało być powiedziane już się dokonało. Wydaje się mi, że większość słów nie wypływa z ludzi jako niepowtarzalnych jednostek, z potrzeby wyrażenia siebie, lecz z potrzeby bycia widzianym.
Nie ze mnie wynika treść (nie z mojego wnętrza), nie z głębokiej potrzeby, lecz z potrzeby esse est percipi („być znaczy być postrzeganym”) – jakże dzisiaj jest to aktualne. W zasadzie dzisiaj prawdziwe życie – to życie na forum publicznym (widzą mnie media) znaczy, że „zaistniałem”.
Nazywam się Kamil Gruba mam 41 lat. Urodziłem się w małym mieście Strzyżów (woj. podkarpackie) wychowałem w jeszcze mniejszej miejscowości Niebylec położonej nieopodal Rzeszowa.
Jestem racjonalistą. Uważam, że ludzie są z natury egoistami – altruizm nie istnieje. Życie jest straszne lecz nie oznacza to, że nie ma w nim miejsca na piękno.
Najbliższe mojemu sercu wytwory kultury rozrywkowej to seriale: Przystanek Alaska (Northern Exposure) oraz Sześć stóp pod ziemią (Six Feet Under) i Cudowne lata (The Wonder Years). Polską produkcją, która szczególnie zapadła mi w pamięci jest serial: Daleko od szosy.
Jeżeli chodzi o muzykę to miłością mojego życia jest zespół Dave Matthews Band. W 2017 roku spełniło się marzenie mojego życia co widać na poniższym zdjęciu.