Z powodu COVID-19 w Polsce umiera kilkaset osób dziennie. W zeszłym roku umarło w Polsce najwięcej ludzi od roku 1946. Umierają nasi bliscy, osoby, które kochamy. System zdrowia jest niewydolny, szpitale są nieustannie przeciążone. Dożyliśmy czasów, w których media publiczne wydają się być jeszcze bardziej propagandowe niż w czasach PRL-u. Dziesiątki tysięcy ludzi boryka się z problemami zawodowymi, emocjonalnymi czy ekonomicznymi.
W tak trudnych chwilach uwidacznia się straszliwy deficyt elit, które mogłyby przeprowadzić nas przez kryzys. Nieliczne środowiska inteligenckie są słabe i zdekoncentrowane. W Przeciwieństwie do lat 90-tych rządzący politycy nie wywodzą się z inteligencji. Postępująca degeneracja dotyka każdej strefy życia społecznego. Polska przestała być demokracją, państwem prawa, a stała się prywatnym folwarkiem rządzących.
Wydaje się, że większość społeczeństwa nie ukończyło nawet szkoły podstawowej. Ogromny deficyt krytycyzmu, podstawowej wiedzy, umiejętności odróżniania prawdy od fałszu stały się tak powszechne, że można w tym utonąć.
Ekonomiczna spuścizna ostatnich 30 lat pozwala temu państwu jakoś funkcjonować, rozdawać zasiłki i utrzymywać pozory normalności. Społeczeństwo nie jest społeczeństwem obywatelskim z wyłączeniem kilku miast. Gdyby nie Unia Europejska nie mielibyśmy pieniędzy na pomoc przedsiębiorcom ani dostępu do szczepionek.
Jedynym sposobem na to by pandemia ustąpiła są masowe szczepienia. Innej metody na ten moment nie znamy. W każdej sytuacji pożaru przyjazd straży pożarnej wiązałby się z nadzieją i radością. Jednak z powodu fatalnej kondycji edukacyjnej naszego społeczeństwa, braku elit – ogromna część Polaków stawia opór i zaczyna krytykować same szczepienia.
Oczywiście każdy ma prawo do obaw, ale to co się obecnie dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Dorośli ludzie zachowują się jak dzieci w sklepie z cukierkami. Część z nich przekłada szczepienia bo akurat nie jest dostępny odpowiadający im preparat. Przesłanki decydujące o tym czy dany producent szczepionki „jest odpowiedni” są wynikiem subiektywnej mieszanki memów z Facebooka, migawek z telewizora i opinii sąsiadki z klatki numer 4.
W tym samym czasie umiera 700 osób dziennie. Również w tym samym czasie statystyczny Kowalski przekracza zwykle dozwoloną prędkość, wyjada połowę leków bez recepty z lokalnej apteki, pije 30 rodzajów trunków nieznanego pochodzenia. Nie zastanawiając się czy będzie to miało konsekwencje na jego życie za 15 lat. Natomiast głównym tematem dzisiejszych rozmów Polaków jest jaką szczepionkę dostaną.
Nie ma racjonalnych przesłanek dotyczących ryzyka stosowania danych szczepionek. Nawet jeżeli występuje jakieś promilowe ryzyko to zysk i tak jest tysiąckroć większy. Podobnie jak decyzja o zamieszkaniu w budynku również potencjalnie może być dramatyczna – jeżeli u sąsiada wybuchnie gaz, lub dach zawali nam się na głowę. Podobnie jest z decyzją, że do pracy pojedziemy samochodem – ale ilu z nas rezygnuje z takiego „ryzyka” i mieszka np. w szałasie?
Skąd w was rodacy tyle sceptycyzmu i ostrożności w tym konkretnym przypadku? Czy tak trudno zrozumieć, że czas to ludzkie życie, a wasz sprzeciw to wasza cegiełka do kolejnych dni tego piekła?
Szczepienie to nie jest „sprawa indywidualna” – bo jego pozytywne skutki będą widoczne dopiero wtedy gdy zaszczepi się większość ludzi.
Niestety, nawet niezbite dowody dla 'foliarzy’ nie znaczą nic. Po x próbie uświadomienia takim osobom, jak jest w rzeczywistości – znajdzie taki jeden z drugim news na fb i to ten news jest prawdziwy dla niego. Nie naukowe fakty (to jest bełkot). Prawdę prawi zawsze kolega x i koleżanka y.
Ja chronię siebie i rodzinę. Z takiego założenia wychodzę i to jest najważniejsze.